O dysleksji mówi się w ostatnim czasie coraz więcej. I to wcale nie dlatego, że dzieci z dysleksją jest więcej, niż było kiedyś. Być może jest ich tyle samo, a może i mniej. Jedno jest pewne – kiedyś nie była ona po prostu diagnozowana.
A co dziś wiadomo na jej temat? Z pewnością o wiele więcej, niż choćby dwadzieścia lat temu. Na temat zaburzeń dyslektycznych można mówić i pisać godzinami. Znane są między innymi mechanizmy powstawania tych zaburzeń. Wiadomo też, w jaki sposób dysleksja się objawia i na jakich płaszczyznach. A jakie są jej przyczyny? I czy dysleksja jest dziedziczna?
Aby odpowiedzieć na te pytania, należy odnieść się do literatury opartej na wynikach badań. A ta mówi o kilku koncepcjach powstawania nieprawidłowości prowadzących do problemow z czytaniem i pisaniem. A jedną z takich koncepcji jest koncepcja genetyczna. No i zgodnie z nią za wiele nieprawidłowości w obrębie neuronów odpowiadają właśnie geny. W wielu badań prowadzonych nad dysleksją, występowała ona w obrębie tej samej rodziny. Często, gdy jedno z rodziców było dyslektykiem, również i dziecko nim było. Szacuje się, że nawet około 30% współczesnych dysleksji ma właśnie podłoże genetyczne.
Aby bliżej poznać problem, warto zastanowić się, jakie geny za dysleksję odpowiadają. I tu kluczowym wydaje się chromosom Y. Dokładnie ten sam, który odpowiada za determinację płci męskiej. Bo oprócz tego, że warunkuje on płeć, ma również ogromne znaczenie dla rozwoju mózgu. Naukowcy uważają, że to właśnie za jego przyczyną znacznie więcej dyslektyków jest wśród chłopców.
Inne badania wskazują też na upośledzenie dwóch innych chromosomów, a mianowicie 15-tego i 16-tego. Te uszkodzenia również przekazywane są genetycznie. A objawiają się między innymi różnego rodzaju zaburzeniami układu immunologicznego. Dlatego też często dzieci dyslektyczne są alergikami, czy cierpią na zaburzenia pracy układu trawiennego.
Czy w związku z tym można powiedzieć, że dyslektyczny rodzic będzie miał na pewno dyslektyczne dziecko? Absolutnie, nie. Jak zostało już wspomniane, około 30% dyslektyków to osoby, które odziedziczyły zaburzenie. Oznacza to, że ponad dwie trzecie nie miały przodka z tym zaburzeniem. Dysleksja więc może pojawić się u każdego. Z drugiej zaś strony, dyslektyczny rodzic wcale nie musi przekazać jej swojemu dziecku.
Brak pewności, że dysleksja zostanie przekazana, nie powinna z drugiej strony prowadzić do utraty czujności. Warto pamiętać, że wcześnie wykryta pozawala na podjęcie szybkiej terapii. A dobrze dobrana terapia pozwala natomiast ograniczyć jej zakres. Jest to o tyle ważne, że dysleksja nie tylko dotyczy czytania i pisania. Dyslektyk ma o wiele więcej problemów związanych z percepcją. I dotyczą one między innymi zaburzeń orientacji w czasie, nadwrażliwości na dźwięki, problemów z matematyką, czy ograniczonego zasobu słów. Jak więc widać, dysleksja rozprzestrzenia się na wiele obszarów funkcjonowania organizmu. Może być więc bardzo uciążliwa.
Biorąc pod uwagę fakt, że dysleksja może być dziedziczna, obciążone genetycznie dziecko warto obserwować od samego początku. Wszelkie zaburzenia rozwojowe, przypisane do danego etapu, należy traktować poważnie. Na etapie przedszkolnym można natomiast określić ryzyko dysleksji. I już wtedy można podjąć pierwsze elementy terapii. Proste ćwiczenia pozwolą dziecku pokonać bariery na tyle, że będzie mogło w pełni wykorzystać swój potencjał. A ten wcale od dysleksji nie jest uzależniony. Dzieci dyslektyczne to często dzieci bardzo zdolne.